Dopiero się zaczynało, a już wokół wszyscy zaczynają mówić o nadchodzącym wielkimi krokami końcem wakacji i niedługo po tym lata.
Niektórzy są jeszcze w trakcie urlopów inni z rozrzewnieniem wspominają minione beztroskie chwile, a są i tacy, którzy tego roku z różnych powodów nie mogli wyjechać na zasłużony, dłuższy wypoczynek. Ta ostatnia grupa chętnie wykorzystywała każdą możliwą chwilę na to, aby wyrwać się z miejskiego betonu, chociaż na weekend.
Gdzie najchętniej spędzaliśmy urlopy?
Oczywiście dwa kierunki niezmiennie są na topie. Woda i góry. Ci którzy z urlopu skorzystać nie mogli szukali weekendowych atrakcji zdała od zgiełku miasta.
Mieszkając nad morzem, nie ma z tym większego problemu. Także mieszkańcy woj. warmińsko-mazurskiego nie mogą narzekać na brak miejsc na weekendowy wypad.
Podobnie lubelszczyzna ze swoim Pojezierzem Łęczyńsko-Włodawskim. Choć wciąż mało znana także oferuje wiele cudownych, i co dla wielu ważne, nie przeładowanych turystami wolnych od zapachu frytek i starego oleju miejsc, gdzie nie trudno o kawałek zacisznego miejsca na dzikiej plaży.
Najpopularniejsze jeziora pojezierza to jezioro Białe z bardzo rozbudowaną infrastrukturą turystyczną. Dla osób, które szukają spokoju raczej nie polecam.
Kolejne to jezioro Piaseczno, które jest najgłębszym i jednym z najczystszych jezior tego regionu. Raj dla nurków (w tym roku naliczyłem 5 baz nurkowych), ale także sympatyczne miejsce dla żeglarzy. Infrastruktura nie jest mega rozbudowana ale w mojej ocenie to duży plus. Jeśli chcemy wyjść do baru, znajdziemy ich kilka, jeśli chcemy spędzić czas na dzikiej plażyczce, gdzie nie roi się od ludzi, to także takie miejsca znajdziemy.
Ten wpis został stworzony w naszym świetnym, łatwym do używania formularzu przesyłania wpisów. Stwórz swój wpis!