Korzystanie z przepraw promowych stało się istotnym zagadnieniem dla tysięcy Polaków w ostatnich dwóch dekadach. Dokładnie po przystąpieniu Polski do Unii Europejskiej. Mimo tego, wielu wciąż nie zdaje sobie sprawy z tego jak znaleźć najtańsze promy, a już w ogóle nie zna innych, bardziej turystycznych możliwości korzystania z tego środka transportu.
Kiedyś prom kojarzył się przede wszystkim z przeprawą przez pobliską rzekę, w okolicy, w której nie było mostu. Ci, którym dane było wczasować się w Świnoujściu, korzystali z przeprawy przez morską cieśninę oddzielającą wyspę Uznam od Wolina. Tam jednak widywali też duży prom pełnomorski, wyruszjący w rejs do Szwecji. Taka podróż bywała już jednak udziałem nielicznych, zwłaszcza za komuny. Był to przecież prawdziwy rejs pełnomorski, „na Zachód”.
Po 2004 roku na promach pojawiły się już tłumy Polaków. Wielka Brytania otworzyła swoje granice dla imigrantów z nowych krajów Unii, w tej liczbie dla nas. A na Wyspy można dostać się drogą lotniczą albo morską, czy też… podmorską (tunelem).
Przeprawa promowa przez Kanał La Manche była pierwszą opcją dla wielu, nawet spośród tych, którzy dzisiaj latają tylko samolotem. Ta droga była najtańsza i pozostaje wciąż mniej stresująca dla tych, którzy obawiają się latać. Jej popularność nie słabnie. Dlaczego tak jest? Co stoi za popularnością promów?
Są one przede wszystkim wygodne. Są to wszak jednostki morskie i miejsca na nich sporo. Na pewno zaś więcej niż w ciasnych samolotach. Zmieścimy się my i nasz bagaże, ile by ich nie było i jakiej by nie były objętości czy wagi. Ba – przeprawimy samochód lub przyczepę kempingową. Zabierzemy w podróż nawet naszego czworonożnego pupila!
Na pokładzie nie muismy spędzać większość czasu w fotelu. Nie spożywamy posiłków z tacki nad kolanami, nie martwimy się tym, że ubikacja wciąż jest zamknięta.
Statek nie jest klaustrofobiczny, jest sympatycznie, nie nerwowo. W razie czego możemy poodychać świeżym, morskim powietrzem. Nawet sama odprawa przed rejsem wydaje się bardziej „humanitrana”. Co do zaś nerwów, to jak wyżej – dla niektórych to jedyna opcja.
W związku ze zmianami politycznymi i Brexitem, doszedł jeszcze jeden plus drogi morskiej, choć ten pewnie będzie dzielony z drogą lotniczą. Znów możemy korzystać ze sklepów Duty Free. Tyle, że w trakcie podróży, a nie przed nią.
Promy wreszcie pomagają zredukować cenę całej podróży, zwłaszcza w okresach wakacyjnych, czy przedświątecznych. Cena benzyny nie zmienia się ze względu na święta czy wakacje, a więc podróż własnym samochodem jest w tych okresach na pewno tańsza niż samolotem. Ceny rejsów zmeniają się, ale trzeba być przewidującym i skorzystać z promocji na bilety promowe. Gdzie jest znaleźć? Najlepiej u tych, którzy właśnie zajmują się wyszukiwaniem takich okazji i współpracując z operatorami promów dostają od nich kody zniżkowe.
Nieliczna wciąż garstka wtajemniczonych zdaje sobie sprawę z tego, że linie promowe są wszak liniami okrętowymi i dzięki nim przeżyjemy ciekawą przygodę morską za ułamek ceny. Większość z nich organizuje tzw mini-rejsy (mini-cruises). Są to maksymalnie kilkudniowe wycieczki morskie, podczas których odwiedzamy jakiś znany port, do którego normalnie przybijają promy. Taką popularną trasą jest np. Newcastle – Amsterdam. Można wyprawić się również do Belgii, do Francji (Bretania) lub do Hiszpanii. Bywa, że to wyprawy za grosze. My byliśmy w Amstedamie za £50 od głowy, a raz… za darmo. Linie sprezentowały nam rejs w tygodniu, wiedząc, że i tak wydamy pieniądze na statku na rozrywki.
W rejonie Morza Bałtyckiego wrażenie robi trasa Travemunde – Liepaja, w poprzek Bałtyku. Podczas takiego rejsu śpimy w kabinie, opalamy się na pokładzie, korzystamy z doskonałej okrętowej kuchni (za dodatkową opłatą), tańczymi na dansingu czy dyskotece, gramy w kasynie itd. itp. Niektóre jednostki posiadają nawet baseny.
Linie promowe organizują również rejsy okolicznościowe, np. na Sylwestera na Festiwal Kwiatów czy z innej okazji. To może być naprawdę wyjątkowa zabawa.
Pamiętajmy również, że promy pływają nie tylko na północy Europy. Tak naprawdę, to najwięcej tras oferują chyba Grecy – a to ze względu na liczbę wysp, które posiada ten kraj. I tutaj możemy rozpocząć w ten sposób swoje wakacje w cieple. Lecimy do Aten, komunikacją miejską udajemy się do portu w Pireusie, a stamtąd wyruszamy promem na jedną z urokliwych wysp w okolicy lub dalej. Tak też kiedyś zrobiliśmy, ale to temat na inny artykuł.
Ten wpis został stworzony w naszym świetnym, łatwym do używania formularzu przesyłania wpisów. Stwórz swój wpis!